Dzisiaj, akurat w porze popołudniowej kawy moja miła pani listonosz przyniosła kolejny kwartalnik Sceny Polskiej. Za szybko się go czyta, prosiłoby się o więcej. Możliwe, że nie jestem obiektywna, bo mam do kwartalnika oraz do Sceny Polskiej duży sentyment, ale za mało takich pism w dzisiejszych czasach. Takich- czyli dbających o piękno języka polskiego, bliskich czytelnikowi, z tekstami niekrzykliwymi i nienowoczesnymi (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), bez pędu i pogoni nie wiadomo za czym, bez nachalnej komercji, ale za to z tekstami często bardzo osobistymi, i do tego okraszonych poezją.
W najnowszym numerze piękny, listopadowy tekst jeszcze w temacie Zaduszek o polskich, grobach w Holandii. Dużo się mówiło i czytało w tym roku o rozsianych po kraju grobach polskich żołnierzy walczących 70 lat temu o wyzwolenie Holandii, którzy zostali w holenderskiej ziemi. Zdecydowanie za mało wiemy o tych polonusach, którzy w Holandii zamieszkali nieco później i związali się z tym krajem aż do końca. Autorka tekstu Anna Francois-Kos przypomina sylwetki 5 znanych Polaków prosząc o pamieć i zapalenie świeczki na ich polskich grobach od czasu do czasu.
Scena Polska wspomina także Wandę Sieradzką de Ruig, zmarłą w 2008 roku w Haarlem. Pani Wanda uśmiecha się do czytelnika ze zdjęcia, a ja przypominam sobie moje osobiste spotkanie z pisarką. Rok 2002, moje pierwsze miesiące w zupełnie mi wówczas obcej i nieznanej Holandii, żeby nie powiedzieć nieprzyjaznej. W czasach kiedy nie miałam polskiej telewizji, radia, stałego dostępu do internetu. Brzmi jak prehistoria, ale każdy spotkany na ulicy Polak wzbudzał pozytywne zainteresowanie bo był rzadkością. W poszukiwaniu wartościowej polskości trafiliśmy z mężem do Utrechtu na recital Agnieszki Fatygi organizowany przez Scenę Polską. W kawiarence teatralnej, nikogo nie znając usiedliśmy sami przy stoliku. Po chwili podeszła starsza pani, która spytała czy może do nas się przysiąść. Zaczęliśmy rozmawiać. Rozmawiać- a nie wymieniać grzecznościowe formułki czy prowadzić niezobowiązującą
konwersację o niczym, ale naprawdę rozmawiać- o życiu, o małżeństwie, o emigracji. Czasu minęło tak dużo, że już nie pamiętam szczegółów, ale pamiętam że powiedziałam wieczorem mężowi, że chciałabym zestarzeć się tak pięknie jak ta pani, którą odebrałam jako niesamowicie ciepłą, życzliwą, pełną empatii, zrozumienia, uśmiechu i pozytywnej energii osobę. Zajęci rozmową dopiero po dłuższej chwili zorientowaliśmy się, że rozmawiamy z kimś znanym. Każdy nowo przybyły gość witał się z naszą rozmówczynią, panowie całowali w rękę. Szybko odnalazłam w kupionym tego dnia moim pierwszym numerze Sceny Polskiej zdjęcie i nazwisko tej pani, którą oczywiście była pani Wanda. Cały tamten wieczór był dla mnie wyjątkowy, po raz pierwszy poczułam, że mogę w Holandii znaleźć wśród Polonii to czego tak bardzo mi brakowało po wyjeździe z Polski. Dzisiaj o wiele łatwiej o brak takich tęsknot, życie polonijne zapewnia różne możliwości ich zaspakajania, a i Polska stała się łatwiej dostępna.
foto: A.E.Lonska archiwum prywatne
Stowarzyszenie Scena Polska istnieje od 1992 roku. Jego celem jest upowszechnianie szeroko pojętej kultury polskiej poprzez organizowanie w Holandii ambitnych imprez kulturalnych, zwłaszcza przedstawień teatralnych, z udziałem najwybitniejszych polskich aktorów. Celem Stowarzyszenia jest również popularyzacja w Polsce kultury niderlandzkiej z udziałem holenderskich artystów. Od 1995 roku wydaje kwartalnik "Scena Polska", który jest nie tylko "kroniką" Sceny Polskiej, ale pobudza i rozwija wrażliwość na kulturę i pielęgnuje naszą piękną, polską mowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz